środa, 25 lutego 2015

CHCESZ MÓJ NUMER?

Mogłabym napisać, że dzisiejsza notka powstała pod wpływem opowieści córki-koleżanki-ciotki, tudzież wyczytanego, w bliżej nieokreślonym miejscu artykułu. Niby jako blogerka mam do naciągania rzeczywistości jakieś tam niepisane prawo, ale staram się z niego nie korzystać. Tak więc wszystko co dzisiaj wyczytacie, to moje własne przemyślenia, będące wynikiem moich życiowych doświadczeń. Od razu uprzedzam, że nikogo do niczego nie namawiam, jednak mimo wszystko apeluję do zagorzałych katoli, matek-polek wierzących, że ich synowie nie bzykają się przed 26 rokiem życia, oburzonych mężów swoich najwierniejszych żon - lepiej zamknijcie zakładkę i zajmijcie się czymś innym.

Nie raz słyszałam historie jak to po seksie uniknąć niezręcznych sytuacji w stylu "przepraszam, ale jak masz na imię?", "miło, że w kontekście trójkąta myślisz o mnie, ale ja jednak podziękuję", "na pewno jesteś pełnoletnia?". Nie mówiąc o kultowej już rozkminie "zadzwonić, czy czekać aż on to zrobi?". Pomijając skrajne przypadki, i tak żadne z nas nigdy się nie odezwie.

Dlaczego? Dlatego, że jest nam głupio. Mimo, że mamy XXI wiek nadal istnieje przekonanie, że kobieta nie powinna dawać od razu. Co z tego, że jest singlem, że jest wyzwolona i normalnie ma na to ochotę? Facetowi zaraz po opadnięciu emocji (i nie tylko) w głowie zapala się lampka, że pewnie puszcza się ze wszystkimi, którzy tylko wykażą zainteresowanie i co gorsza, to wcale nie on był epicentrum tylko seks. A jak wiadomo męskie ego to krucha i delikatna sprawa. Podobnie zresztą jak kobieca pewność siebie, która także zostaje poddana próbie. Bo co z tego, że jeszcze kilka godzin temu drżącymi z podniecenia rękami zdzierał z niej ubranie, skoro wszystko opadło, leżą i w milczeniu palą papierosy, a ona eksponuje każdą swoją niedoskonałość. I właśnie tutaj wkrada się najpierw niepewność, potem zawstydzenie i docelowo zażenowanie całą sytuacją. To wszystko powoduje, że rano ciężko sobie nawet spojrzeć w oczy, nie mówiąc już o jakimś dzwonieniu później.

Oczywiście oprócz wyżej opisanej sytuacji są również przypadki, że najnormalniej w świecie nie chcemy mieć z naszym łóżkowym partnerem więcej do czynienia. Powodów jest mnóstwo, od zwykłego braku chemii, przez wrażenie że poziom inteligencji drugiej strony jest równy rybce akwariowej, na fakcie, że właśnie zdradzamy skończywszy. Te sytuacje są o tyle nieskomplikowane, że tego typu zamiary bardzo łatwo wyczuć, więc decydując się, w 90% przypadków jesteśmy świadomi reszty scenariusza.

No dobra, więc co najlepiej w takiej sytuacji robić? Jeśli chcesz zachować twarz i stać się miłym wspomnieniem, zmyj się. I to jeszcze najlepiej od razu. Nie zostawaj na noc, nie idźcie razem pod prysznic, nie wyobrażaj sobie, że obudzi Cię śniadaniem. Ubierz się, podziękuj (!) i wyjdź zanim zdąży się zorientować co się dokładnie dzieje. Wbij sobie do głowy, że i tak nic z tego nie będzie, a on/ona po upojnej nocy z Tobą wcale się od tego nie zakocha. W ten sposób naprawdę będzie dla wszystkich najłatwiej.

Z wiekiem i nabywanym doświadczeniem wyrobiłam sobie kilka kluczowych seks-zasad, którymi się w życiu kieruję. Jedna z nich głosi, że jeśli już zdarzy mi się spontaniczny seks z obcym facetem, to absolutnie nigdy nie zostawiam mu żadnego kontaktu do siebie. Bo prawda jest taka, że jak będzie chciał to i tak mnie znajdzie. Daję Wam słowo, że to wcale nie jest aż tak trudne... W innym przypadku i tak by przecież nie zadzwonił.

Zdarza się Wam spontaniczny seks? Uważacie, że lepiej się zmyć i zapomnieć, czy poprosić o numer?

4 komentarze:

  1. Zdarzyło mi się coś takiego, ale akurat koleś numer do mnie ma - wcale nie ode mnie, ale jesteśmy z jednej organizacji, więc nietrudno znajść numer. I to on jak się ode mnie zmywał, powiedział, żebym czasem do niego nie dzwoniła - pajac myślał, że ja po numerku chwytam za telefon i błagam "wróć och wróć". Nie odezwałam się do niego, nawet o sprawie zapomniałam (a miała ona miejsce w grudniu) a tu w walentynki napisał mi smsa: pragnę cię. A ja wybuchnęłam śmiechem i odpisałam mu: "a ja sobie nie życzę takich tekstów", odpisał" : "ok, przepraszam". Żałuję, że nie widziałam jego miny. A tak po prawdzie to teraz uważam, że szkoda było na niego czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na mój gust facet szukał łatwego ruchania po prostu ;) Takie coś się po prostu ignoruje.

      Usuń
    2. Było, minęło - dla mnie był facetem na jeden raz. A i tak ciężko nazwać to coś co się zdarzyło "ruchaniem" ;)
      I tak facet jest dla mnie już spalony.
      hard-big-hand

      Usuń
    3. I właśnie tak być powinno :)

      Usuń